Najpierw było dużo niepokoju i dużo zdziwienia. Niepokoju, czy Kraków poradzi sobie z wyzwaniem, jakim była organizacja Światowych Dni Młodzieży. Niepokoju, ilu będzie gości i jak się zachowają. Potem było zdziwienie mieszkańców Krakowa, którzy uciekli z miasta, ale po obejrzeniu wiadomości telewizyjnych czym prędzej wracali do siebie. Zdziwienie, że miał być Armagedon (massakra – jak dziś chętnie powtarzają młodzi), a tymczasem w Krakowie żyło się spokojniej i wygodniej, aniżeli po rozpoczęciu roku akademickiego. I zdziwienie gości z Europy: że Polska nie jest państwem policyjnym, że na ulicach można manifestować swoją wiarę i śpiewać religijne piosenki, że w naszym kościele w niedziele odprawia się dziewięć Mszy Świętych (Czy to tak na czas Światowych Dni Młodzieży? – pytali zaskoczeni przybysze). I zdziwienie gości z daleka: że Polacy są otwarci i życzliwi, a nie ponurzy i niechętni obcym. I zdziwienie internetowych frustratów: chcieliby coś napisać przeciwko Światowym Dniom Młodzieży, a wychodziło im, że mogą jedynie pytać… gdzie jest prezes Kaczyński? Co nijak się miało do tematu.
Ks. kard. Stanisław Dziwisz mówił: „Mieszkańcy Krakowa i Polski zobaczyli młodzież, która chce przeżyć wspólnie radość bycia katolikami, radość wiary. To jest przyczyna, dla której ta młodzież zupełnie inaczej się zachowuje – wnosi radość, życzliwość, pokój. Atmosfera, którą tworzyli, udzielała się innym. Dlatego podczas tych dni generalnie ludzie również byli bardziej przyjaźni, życzliwi względem siebie. Nie zapomnimy atmosfery, jaka panowała na krakowskich ulicach i placach, ale także w naszych rodzinach, które śledziły wydarzenie dzięki środkom przekazu.”
A papież Franciszek przekonał do siebie wielu nie przekonanych. I zostawił konkretne wezwanie dla młodzieży. Zawarte w hasłach, które pozostaną na długo w pamięci młodych i refleksji duszpasterzy: „młodzi emeryci” (czyli młodzi, którzy się „poddali” wieku 23 czy 24 lat), „sprzedawcy dymu” (czyli propagatorzy fałszywych iluzji), „poszukajcie waszych dziadków” (aby „nauczyć się ich mądrości”), „mylimy szczęście z kanapą” (a „trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów”, by iść naprzód). I zawsze aktualne przypomnienie: „Jezus Chrystus jest tym, który potrafi obdarzyć prawdziwą pasją życia, Jezus Chrystus jest tym, który prowadzi nas do tego, byśmy nie zadowalali się byle czym i dawali to, co w nas najlepsze.”
Ważne jest, by to, co przeżyli młodzi w czasie Światowych Dni Młodzieży, a wraz z nimi Kraków i cała Polska, trwało w nas i wydało dobre owoce w przyszłości.
ks. Bogdan Markowski CM